W Pańskim Sadzie/recenzje

  • Kronika Tygodnia. W Pańskim Sadzie
    W Pańskim Sadzie" to kolejny po „W blasku świec" i „W cieniu kopuł" tom z cyklu opowieści tyszowieckich, które napisał pochodzący z tego miasteczka dziennikarz, do niedawna redaktor naczelny "Kroniki Tygodnia", Robert Horbaczewski.


    „W Pańskim Sadzie" to zbiór opowiadań pisanych lekkim, żywym językiem. Książka ma wielu bohaterów, są nimi ludzie, którzy ponad 100 lat temu mieszkali w Tyszowcach; chłopi, rzemieślnicy, duchowni, policjanci i tyszowieccy panowie. Każdy rozdział to odrębna historia, którą opowiedzieli autorowi najstarsi mieszkańcy Tyszowiec.

    „Wsłuchiwałem się w te barwne wspomnienia podczas każdego pobytu w Tyszowcach. Nagrywałem, dokumentowałem. Niestety, większość moich rozmówców już odeszła. Mam nadzieję, że udało mi się ocalić atmosferę miasteczka, które pamiętali ze swoich młodzieńczych lat" - pisze we wstępie Robert Horbaczewski.

    „W Pańskim Sadzie" przeczytać można m.in. o nietypowego formatu receptach, jakie wystawiał mgr farmacji Wacław Przyborowski, chcąc w ten sposób zdobyć klientów i odciągnąć ich od konkurencji i o tym, co w aptekach w Tyszowcach można było kupić poza lekami. O dawnym kinie w miasteczku i o tym, że od kobyły należącej do Hipolita Małysa zależała projekcja filmu. O przedsiębiorczych Żydach, którzy na początku XX wieku stanowili większość mieszkańców Tyszowiec. O tym kto padł ofiarą prowokacji „sanacyjnych mętów komarowskich" i co z tego wynikło, czyli o głośnym w całej przedwojennej Polsce procesie sądowym. Jest też rozdział o marszałku Piłsudskim oraz o ówczesnej modzie, sukniach prosto z Paryża i balach sylwestrowych, na których elity wirując w walcu czekoladowym, witały Nowy Rok. W dawnych Tyszowcach okazji do zabaw także dla niższej warstwy społeczeństwa nie brakowało.

    Robert Horbaczewski opisuje gdzie i jak się bawiono, jak spędzano wolny czas, jak do gry młodym i starszym przygrywała całkiem niezła orkiestra, a „tyszowieckie chłopy jak koguty piali". Jest tu jeszcze wiele innych ciekawych opowiadań. Ilustrują je archiwalne fotografie, m.in. ze zbiorów prywatnych. Niejedno miasteczko może pozazdrościć Tyszowcom takich zbiorów, i tak utrwalonej historii. Opowiadania tyszowieckie czyta się jednym tchem. Trudno oderwać się od tej lektury, bo gdy kończy się jeden rozdział, do kolejnego zachęca intrygujący wstęp i równie ciekawe zdjęcie.

    Książkę Roberta Horbaczewskiego można kupić w Samorządowym Centrum Kultury w Tyszowcach lub przez stronę autorską www.roberthorbaczewski.pl

    Wioleta Dudek "Kronika Tygodnia" 21 września 2021 rok