Z albumów rodzin Zamojszczyzny/recenzje
-
Zamosconline_Twórczy duetRobert Horbaczewski, redaktor Kroniki Tygodnia i Adam Gąsianowski, właściciel Muzeum Fotografii, zaprezentowali zamościanom swoje najnowsze wspólne dzieło pt. "Czar starej fotografii z albumów rodzin Zamojszczyzny". Spotkanie odbyło się w patio restauracji Padwa w Zamościu(21.09.).
Miłośnicy historii rodzin Zamojszczyzny oraz starej fotografii tłumnie wypełnili dziedziniec zabytkowej kamienicy z długą iintrygującą historią. Tym samym, promocja niecodziennej publikacji i wernisaż towarzyszącej jej ekspozycji fotografii stworzyły niezwyczajną, nieco nostalgiczną atmosferę.
Na spotkaniu z cyklu "Czar starej fotografii" i promocji kolejnego albumu powitał gości - stylowo ubrany - Adam Gąsianowski, który podziękował sponsorom, dzięki którym wydawnictwo mogła ujrzeć światło dzienne.
-Dla nas jest to zwieńczenie kilkuletniej pracy. Rozmów z Państwem, którzy tutaj przyszliście, którzy dzieliliście się z nami swoimi opowieściami, a które z kolei ukazywały się na łamach "Kroniki Tygodnia" od 2013 roku. To różne historie. Są historie o ludziach, którzy mieli wielkie latyfundia, a których los potraktował niezbyt łaskawie. Są opowieści o ziemianach, o rzemieślnikach, o bohaterach jednej i drugiej wojny ,o frontowcach, o rolnikach. Mieliśmy problem, żeby z kilkuset opowieści wybrać te, które wejdą do albumu. Natomiast chcieliśmy pokazać, że w każdym rodzinnym albumie znajduje się zdjęcie godne pokazania i każdy ma historię, którą możeza prezentować - powiedział Robert Horbaczewski, który wysłuchał opowieści izamieścił je w albumie.
Jak dodał pan Robert, pisząc te wszystkie teksty wiele się nauczył, między innymi, że historia nie jest jednowymiarowa. I nie jest tak, żektoś jest zły, a ktoś jest dobry, bo tak zdecydowała wielka historia. Przytoczył historię dwóch braci, którzy wraz z całą rodzina trafili daleko na Wschód w 1939 r. i jakże różne były ich drogi powrotu do ojczyzny. Robert Horbaczewski wyraził nadzieję, że pomimo tego, że album jest w twardych okładach, to nie przeszkadza, aby powstał kolejny album z opowieściami i zdjęciami z rodzinnych albumów.
- Robione dzisiaj zdjęcia aparatami cyfrowymi to jest koniecfotografii. Jeśli zdjęcia nie będą przenoszone na papier i zdjęcie nie będzie podpisane na odwrocie, to za jakieś pięćdziesiąt lat nie będzie z czego takichalbumów zrobić. Wiele osób na starych zdjęciach jest dzisiaj anonimowych, nie wiemy gdzie zdjęcie zostało zrobione i w którym roku - mówił i apelował Adam Gąsianowski.
Stare fotografie są cennym dokumentem przeszłości. Dziękinim można spojrzeć naszym przodkom w twarze, zobaczyć ich ubrania, przedmioty,którymi się otaczali. Ludzie nie zachowują starych zdjęć po odejściu najstarszych członków rodziny, zdjęcia zostają rozproszone lub spalone. A przecież można taki album ze zdjęciami odnieść do muzeum lub do archiwum i zachować dla potomnych.
Jak dodał właściciel Muzeum Fotografii Adam Gąsianowski,zdjęcia pokazane na wystawie nie zostały podpisane, żeby pokazać jak dokuczliwyjest brak pełnej informacji o osobach na zdjęciu. To mocne podkreślenie faktu, jak ważną czynnością jest podpisywanie fotografii, aby nasze fotografie nie stały się zagadkąnie do rozszyfrowania.
-Mam nadzieję, że członkowie rodzin, których przodkowie znajdują się na tych zdjęciach będą tutaj przyprowadzali znajomych i będą pokazywać i nazywać te osoby po imieniu i będą podawać daty ich powstania orazmiejsca - powiedział zamojski fotografik.
-To jest też apel z tego miejsca, że jeśli można jeszcze"łapać" te historie, to Państwo "łapcie", bo może jeszcze żyje ktoś, kto te zdjęcia, które są w domowych albumach, opisze - powiedział Robert Horbaczewski.
-Nieskromnie powiemy, że mamy także sukcesy, bo udało namsię zainspirować niektóre rodziny do organizacji zjazdów rodzinnych, bo uznali,że skoro obcy ludzie zainteresowali się ich rodziną, to może pora, żeby rodzina zainteresowała się sobą. Mamy nadzieję, że ten album stanie się inspiracją dlaPaństwa w sprawie utrwalania historii swojej bliższej i dalszej rodziny -podkreślił redaktor Horbaczewski.
W albumie zostały opisane różne rodziny. Są opowieści o rodzinach, które w poszukiwaniu swoich korzeni dotarły do XVII wieku. Zdarzały się historie, że ludzie przynosili zdjęcia do autorów albumu, a potem okazywało się, że nie jest to zdjęcie, a monidło (rodzaj realistycznego obrazu, portretu namalowanego najczęściej na podstawie zdjęcia ślubnego). Zdarzały się zdjęcia mundurowych, którzy u fotografa pozowali w mundurach z dystynkcjami i orderami, które jednak do nich nie należały, bo nie miało to odzwierciedlenia w książeczce wojskowej.
W trakcie spotkania promującego album - Tomasz Kowalczyk z Zamościa zadeklarował przekazanie zdjęć szofera, który w 1939 roku przewoził polskie złoto przez granicę wraz z archiwalnymi dokumentami. I rodziła się kolejna opowieść z naszej burzliwej historii jako przyczynek do trzeciej części albumu z cyklu "Czar starej fotografii".
Wyjątkową publikacja pozwala nam zajrzeć w utrwalonąopowieścią i na czarno-białych kadrach zamojskich fotografów - przyjeżdżano do nich na wozach z okolicy w odświętnych ubraniach z powodu ważnych wydarzeń (ślubów, chrzcin, pogrzebów i kiedy trzeba było zdjęcie wysłać do brata wAmeryce) - przeszłość rodzin z Zamojszczyzny. Zaciekawi, zaintryguje i pochłonie nas od pierwszej strony. To przecież kawałek naszej wspólnej ważnej historii - Zamościa, Zamojszczyzny i Polski.
Uznanie dla autorów nostalgicznego albumu wyraził Piotr Pyrkosz, redaktor naczelny Kroniki Tygodnia, podkreślając, że cykl "W mistrzowskim cyklu Roberta Horbaczewskiego" na stałe wpisał się w cykl wydawniczy gazety. Panom gratulujemy i życzymy kolejnych wyjątkowychpublikacji.
źródło: Teresa Madej, fot. Mirosław Chmiel