W cieniu kopuł/Recenzje

  • Gazeta Wyborcza Lublin
    Za podsumowanie wizyty w Bełżcu służy nam cytat z opowiadania Singera "Ja, demon, zaświadczam, że nie ma już żadnych demonów. Po co nam demony, skoro człowiek sam jest demonem?".

    Po pobycie w "złodziejskich Piaskach" pora na przedostatnią miejscowość na trasie wędrówki śladami bohaterów opowiadań I.B. Singera. Jednak wcześniej postanawiamy odwiedzić Pomnik-Muzeum w Bełżcu. Na ścianie wypisano imiona wszystkich 500 tysięcy zamordowanych Żydów. Odnajdujemy tam zarówno bohaterów z opowiadań Singera, jak również imiona osób, o których opowiadali nam napotkani starsi ludzie. Na opasającej masowe groby ścieżce wypisane są nazwy miejscowości, skąd pochodzili zamordowani: te same, co składające się na trasę naszej wędrówki.

    W ciszy kontynuujemy podróż, wiedząc jednak, że tak naprawdę ona się już zakończyła.

    Trafiamy do "zapomnianej przez Boga mieściny" - Tyszowiec. Z opisu noblisty wynika, że "Adam nie wdepnął tutaj nawet po to, aby się wysikać", a "miasteczko jest tak małe, że kiedy przejeżdża przez nie fura i koń jest na rynku, to tylne koła fury sięgają rogatek". Ale nie chęć odwiedzin tak małej miejscowości sprowadza nas do Tyszowiec - naszym celem jest spotkanie z ostatnim demonem, który trafił tu, by sprowadzić na złą drogę młodego rabina.

    Idziemy na poszukiwanie jakichkolwiek śladów żydowskiej przeszłości miasteczka. Przed wojną w Tyszowcach były dwa kirkuty. Na pierwszym, starszym mieści się przedszkole, przy którym obok placu zabaw jest symboliczny postument z informacją o cmentarzu. Idziemy na drugi - tam znajdujemy ogrodzonych płotkiem parę zachowanych macew. Reszta znajduje się w drogach pod warstwą asfaltu. Szukamy domów. Ocalało kilka z nich. Przebudowane, zamieszkałe przez ludzi modlących się w innym języku niż bohaterowie "Ostatniego demona".

    Za przewodnika służy nam Robert Horbaczewski, autor monografii "W blasku świec. Opowieści tyszowieckie". To jeden z nielicznych regionalistów podczas naszej wędrówki, który opowiada nie tylko o historii chrześcijańskiej społeczności, która często należała do mniejszości. Swe opowieści dzieli po równo na żydów, prawosławnych i katolików. Nie przemilcza trudnych tematów z czasów wojny. Odwiedzamy kolejnych mieszkańców, nagrywamy kolejne "historie mówione", opisujemy przeszłość, jednak już bez takiego jak dawniej zaangażowania - w Bełżcu na betonowej ścieżce znajdował się także napis "Tyszowce".

    Jutro odwiedzimy "Miasto mędrców", czyli Chełm.

    Podróż "Śladami Singera" zorganizowała Akademia Obywatelska i Stowarzyszenie Homo Faber z Lublina. Od 14 lipca przez miesiąc 14 osób odwiedza miejscowości znane z opowiadań noblisty. Więcej na www.singer.lublin.pl.

    Piotr Skrzypczak "Gazeta Wyborcza Lublin" 12 sierpnia 2006