Tu Szewce/Recenzje
-
Tygodnik Zamojski - Rzecz o garbowaniu skór i szyciu butów
Tyszowce sławę zdobyły dzięki butom z cholewami tyszowiakamizwanymi. Choć dziś prawdziwych szewców w miasteczku już nie ma. Ale opowieściszewskie wciąż tu żywe.
Te, które zostały, zebrał i spisał w książce „tu Szewce",pochodzący z Tyszowiec dziennikarz Robert Horbaczewski. Promocja szewskichopowieści towarzyszyła debiutowi tyszowieckiego „Gryfina", który wszedł doobiegu 21 marca. Monetę (miedzioniklowa za 7 zł i srebrna za 130 zł) zdobiąznane w całej Polsce „tyszowiaki" właśnie.
Wieki temu - jak pisze autor- król Władysław Jagiełłoszykując się do rozprawy z Zakonem Krzyżackim miał zamówić u miejscowychmistrzów aż 10 tysięcy par „tyszowiaków". Buciory miękkie, nieprzemakalne,sięgające wtedy do pasa dopomogły królewskim wojom rozprawić się z Krzyżakami.Zaraz dodaje: „I choć w dokumentach historycznych o tym zleceniu nie ma słowa,miejscowi daliby się pokroić za to, że ta właśnie było".
O ile sprzeczałby się długo w kwestii królewskiegozamówienia, o tyle nikt nie wątpi w zalety „tyszowiaków".
- Buty to proste, o jednakowym fasonie, bez różnicy, czyprawy czy lewy. Większe - męskie, mniejsze - damskie i całkiem małetyszowiaczki dla dzieci - opowiada Leopold Grzybowski.
Bolesław Dudziński dopowiada: - Obszerne w środku, zcholewami za kolana, ze specjalną wkładką ze słomy, by nie gniotło, a ciepłobyło jak w piecu, koniecznie smarowane dziegciem.
O tym również jest w książce. Autor spisał też relacje jużnieżyjących fachowców, okrasił je barwnymi legendami, anegdotami szewskimi,unikalnymi zdjęciami, cennikami i wygrzebanymi z archiwów dokumentami.Publikacja prowadzi czytelnikami pomiędzy wiekami, opowiada barwnie o dziejachkrólewskiego miasteczka, a z każdego zakątka wyglądają szewce. Droczą się, handlują, zachwalają swoje....
Jadwiga Hereta „Tygodnik Zamojski" 25 marca 2009