Tu Szewce/Opinie czytelników

  • Moje uwagi - Adam Piliszczuk
    Moim zdaniem książka jest świetna. Dzięki niej oraz poprzedniej Pańskiej pracy pamięć o wielu zdarzeniach jak również historia miasteczka zostanie ocalona.


    Artykuły w prasie mają swoją wartość, jednak to dopiero książka, trafiająca nie tylko do archiwów lecz do zainteresowanych osób, przyczynia się do zachowania pamięci o szeregu drobnych często faktach, które tworzą historię małych społeczności. Treść książki jest oczywiście oparta na wspomnieniach wielu osób, będących często w podeszłym wieku, które przedstawiają swój punkt widzenia. Nie od dziś wiadomo,że te same fakty widziane przez różne osoby są relacjonowane w odmienny sposób. Poniżej podam swój punkt widzenia na niektóre sprawy:

    -  Pisze Pan o dość powszechnym zwyczaju ugniatania kawałków skóry ażeby uzyskać jednolity, drobny „groszek" na liczku skóry. Sądzę że to dotyczyło wyłącznie skór np. cielęcych,  chromowych, z których szyli szewcy tzw. buty„pasowe". Do „tyszowiaków" nikt, moim zdaniem nie stosował takich metod, bo było to po prostu niewykonalne. Np. cholewa przed zszyciem miała powierzchnię,w przybliżeniu 60 x 65 cm. Trzeba by było dużej siły żeby ugniatać taki kawał dość grubej skóry. A tych cholew były dziesiątki, setki. Wszystko załatwiała rybownica. To był świetny przyrząd w rękach sprawnego szewca. Nawiasem mówiąc informacja, że dziennie potrafił ktoś zrobić 3 do 4 par butów powinna być włożona między bajki. Zakładając 16 godzin pracy, na uszycie jednego buta wypadało 2 godziny. To jest zupełna abstrakcja. Samo odwrócenie buta po przyszyciu podeszwy zabierało dobre 20 min. Włożenie kopyta, naftki i prawideł zajmowało też sporo czasu, itd. Sądzę, że jak ktoś potrafił uszyć (solidnie) 2 - 3 buty dziennie to był zuch przez duże Z.


    -  Na jednej ze stron podana jest fotokopia technologii wyprawiania skór oraz zapotrzebowanie na chemikalia. Sądzę, że większość pozycji z listy chemikaliów była potrzebna do produkcji skór chromowych i giemzowych. Być może ktoś stosował w swojej działalności  zabiegi podane w technologii. Szewcy których znałem, w tym mój ojciec, nie stosowali żadnych chemicznych dodatków. Jedynym garbnikiem była sucha, rozdrobniona kora dębowa. Garbowało się przecież również w czasie okupacji. Skąd można było w małej miejscowości jak Tyszowce wziąć takie subtelne chemikalia? Te chemiczne „nowinki'''' były, moim zdaniem odstępstwem od tradycyjnej technologii, mającym przyśpieszyć proces garbowania, ale wpływającym negatywnie na jakość wyprawionej skóry. Nawiasem mówiąc, koperwas jest siarczanem miedzi a nie żelaza.


    -  Warto wspomnieć o działalności cechów, głównie szewskiego, w kościele. Każdy cech odlewał małe świece (świeżo odlana sztuka miała ok. 1 m.),rozdawane członkom cechów i ich rodzinom podczas uroczystości kościelnych, którym towarzyszyły procesje. Pod ścianami w kościele, może Pan je pamięta, stały płaskie, podłużne skrzynie w których były przechowywane świece. Świece, trzymane na ręce jak polana drewna, roznosili bratczycy (tak ich się potocznie nazywało) w trakcie nabożeństwa. Ich tajemnicą pozostało jak w tłumie wiernych poznawali „swoich" czyli ludzi związanych z cechem. Po procesji zbierali świece, układając je w skrzyniach.


    Ważnym przejawem działalności cechu były zespoły członków cechu szewskiego, które kolędowały chodząc od domu do domu w okresie świąt Bożego Narodzenia. Zebrane datki szły na potrzeby parafii oraz cechu. Szczególną rolę odegrali szewscy kolędnicy gdy ks. Osuch wraz z Radą Parafialną postanowili odnowić kościół z zewnątrz, ażeby usunąć ślady minionej wojny. Zebrano wówczas poważne kwoty, które zostały wykorzystane na zbożny cel.


    Na koniec chciałbym zauważyć, że pastorałka którą rzekomo śpiewano od św.Leonarda to zlepek dwóch różnych pastorałek. Jedna nosi tytuł W dzień Bożego Narodzenia, jest dość popularna i mówi o tym jak różne ptaki śpiewem umilały czas Nowonarodzonemu. Druga pastorałka, tytułu nie pamiętam, odnosi się doubogich ludzi różnych zawodów, którzy przychodzą do Szopy oddać pokłon. Pamiętam tylko te części, które odnoszą się do szewców:


    I my też przychodzim ubodzy ludzie, 
    Pokłon Panu oddać w tej lichej budzie,
    Krawcy, szewcy,cyrulicy,
    Kuśnierz, piekarz powroźnicy,
    Cieśla z kowalem
    .

    Idźże ty wprzód krawcze do Szopy z łokciem,
    A ty szewcze nie chodź bo śmierdzisz dziegciem,
    Podaruj mu koszuleczkę i uszyj mu sukieneczkę
    Bo nago leży.


    Tu następują wzmianki o różnych zawodach a na koniec:


    I ja też przychodzę Szewie ubogi,
    Przynoszę trzewiczki na święte nogi,
    Józef mówi idź precz szewcze,
    Jezus twych trzewiczków nie chce,
    Bo śmierdzą dziegciem.


    Pogroził mu Józef kijem z furyją,
    Szewc odchodzi prędko z złą fantazyją,
    Dratwy swoje porozrzucał
    I kopyta w piec powrzucał,
    Szydła połamał.

    Otóż twoje szewstwo mój miły szewcze,
    Już go się wyrzekam niech będzie co chce,
    Zgiń przepadnij moje szewstwo,
    Lepsze Niebieskie królestwo,
    U tego Pana.
     
    Ale ta pastorałka nie pasowała do „Honorowych tyszowieckich Szwedów" jaksię czasami nazywali. Najwyżej podczas „zakrapianego" świętowania rocznicy Konfederacji. Uroczystą kolędą szewców w Tyszowcach była stara kolęda „Zawitajże pożądana". Kolędnicy Pięknie ją śpiewali.

    I to by było na tyle. 
     
    Adam Piliszczuk
    26.10.2010