-
W cieniu kopuł to trzecia część opowieści tyszowieckich, koncentruje się wokół wydarzeń z lat 1938-1956. To książka w konwencji reportażu nasycona relacjami świadków tamtych wydarzeń i materiałami pozyskanymi z przeróżnych archiwów.
Były przed wojną w Tyszowcach trzy cerkwie. Murowana, najpiękniejsza, stała zaledwie kilkadziesiąt kroków od kościoła. Katolicy i prawosławni szli do swoich świątyń po wąskich kładkach. Ramię w ramię. Właśnie o stosunkach Katolików i Prawosławnych opowiada pierwszy rozdział książki "Lodowy ołtarz na Jordana". To opowieść o cerkiwach, obrzędach, zwyczajach , weselach, pogrzebach, odpustach- „praźnikach" i procesjach na „wodokreszcze".
Pod koniec lat 30 górę znowu zaczęły brać nacjonalizmy. W Tyszowcach powalono drewniane cerkwie, siłą pędzono Prawosławnych do kościoła aby zmienili wiarę. Katolicy walili prawosławne krzyże, Prawosławni nie pozostali dłużni. Nawet dzieci, które razem bawiły się od lat na jednej ulicy, przestały się rozumieć. Kiełkowało ziarno nienawiści.
Rodział "Ten upalny wrzesień" - to obszerny reportaż o grozie i tragedii września oraz października 1939 roku. Wojna dotarła do Tyszowiec szybciej niż się spodziewano. Razem z tłumami wynędzniałych i wystraszonych uciekinierów. Po południu 12 września nad miasteczkiem pojawiły się trzy samoloty ze swastyką na skrzydłach. Bomby zabiły kilkanaście osób. Następnego dnia w ogniu stanęło całe miasteczko. Potrzech dniach z ludnego żydowskiego rynku została góra popiołu.
SamoTyszowce znalazło się na zapleczu frontu, tzw. bitwy tomaszowskiej. Tu mieścił się szpital. Tu stacjonował sztab gen. Przedrzymirskiego. Aż przyszli Sowieci. Nocą 24 września na Zamłyniu doszło do potyczki z rozproszonymi jednostkami Wojska Polskiego. Kilkunastu żołnierzy Wojska Polskiego zabito w walce, innych zamordowano, kilkudziesięciu wzięto do niewoli i niczym bydło popędzono na Wschód. W miasteczku rządy objęła czerwona milicja złożona głównie z Ukraińców i Żydów. Przy cerkwi i na „piaskach" nacjonaliści ukraińscy urządzali łapanki wyłuskując z tłumu uciekinierów polskich oficerów i policjantów. To był czas mordów, rabunków i gwałtów. Na wschód ciągnęły kolumny zrabowanych dóbr, w powozach siedzieli oberwańcy z czerwonymi gwiazdami na szpiczastych czapkach.
Niemiecka okupacja rozpoczęła się pod koniec października 1939 roku. Trwała do lipca 1944 roku. Rozdział "Kiedy przyszło" zło to opowieść o tych czasach. O konspiracji, łapankach, aresztowaniach, kontyngentach, codziennej walce o przetrwanie i zagładzie tyszowieckich Żydów. To takżeopowieść o „innych Niemcach" którzy szykowali się do agresji na ZSRR, jeńców Sowieckich, rekwizycji kościelnych dzwonów, miesiącach strachu przed wysiedleniem i konspiratorach z książkami.
Wczasie wojny Ukrainiec nie był już sąsiadem, wyznawcą innej wiary, ale wrogiem. I to może nawet gorszym niż Niemiec. O tym opowiada rozdział "Drugi brzeg". Na tyszowiecki cmentarz zaczęto przewozić coraz więcej ofiar mordów. Coraz częściej na Wschód od Huczwy widać było łuny pożarów. Tyszowce stało się bastionem, gdzie schronienie znalazło kilka tysięcy uchodźców ze spalonych wsi i miasteczek