Tu Szewce/Treść
-
„Tu Szewce" to kontynuacja opowieści tyszowieckich. Pretekstem do podróży po historii Tyszowiec
jest opowieść o wyrobie słynnych butów prostych „tyszowiaków" w których - jak mówi legenda - rycerze króla Władysława Jagieły
pokonali Krzyżaków pod Grunwaldem. Od tego wydarzenia kolejni królowie nadawali
tyszowieckim rzemieślnikom kolejne przywileje. Tak było przez wieki.
O cechowym braciach i towarzyszach, schadzkach i libacjach, wyzwółkach i kwitancyjach, o honorze mistrzów i splendorze cechmistrza opowiada pierwszy rozdział Królewscy szewcy butów prostych.
Rozdział Chałupniczym sposobem to okraszona anegdotami opowieść o trudzie wykonywania buciorów szytych na jedno kopyto tak, że można je było nosić i na prawej i na lewej nodze. O zoleniu, mizdrowaniu, garbowaniu skóry naturalnym sposobem przy użyciu kory dębowej. O wykrajaniu skór na buty „przednie", „opułki", „średnie" (kosztowały najdrożej) i „sągowe". O czernieniu koperwasem, szyciu ściegiem smolnym i gęstym oraz wywracaniu ręcznie uszytego buta na drugą stronę za pomocą „wiśtaka".
Tyszowce słynne są także z wylewania ogromnych pięciometrowych woskowych świec noszonych na procesji. Skąd wzięła się tradycja i co ma wspólnego z szewcami? Przeczytacie Państwo w rozdziale „Szewskie światło".
W latach trzydziestych XX wieku, co tydzień na zabłocony tyszowiecki rynek wtaczała się furmanka wyładowana dębowymi beczkami. - Dziecheć!, Dziecheć! - rozlegało się gardłowe wołanie. Ów dziecheć, czyli dziegieć był w mieście szewców produktem szczególnie poszukiwanym i przez szewców i przez przedstawicieli innych rzemiosł: powroźników, stelmachów, bednarzy. Dziegieć był też lekarstwem na różne egzemy i zarobaczenia. Kolejny rozdział Iszą Szwedź z Tyszowiedź to opowieść o klimacie lat 30-tych. Szewskich targach, jarmarkach i złodziejach, którzy w ciągu jednej nocy potrafili zrobić podkop pod dom szewca i skraść kilkadziesiąt par butów. Miały więc szewskie chałupy swoje zabezpieczenia.
22 września 1947 roku, obok mostu na Huczwie stanęła wysoka na 10 metrów brama, na której kiwała się para skórzanych butów. Na bramie znajdował się napis „Arcypasterzu witają Cię szewcy". Tym arcypasterzem był ksiądz biskup Stefan Wyszyński, ówczesny ordynariusz lubelski. Radość z wizyty była ogromna. W pewnym momencie, miejscowi chłopi odpięli konie z bryczki, a nią samą wzięli na ramiona i nieśli kilkaset merów ponad tłumem. Tydzień później spotkała ich za to kara. Do miasteczka na rewizję przyjechali ubecy i milicjanci. Zabrali ze sobą 3 samochody wypełnione po brzegi skórami i całą starszyznę Cechu Szewców Chałupników Butów Prostych „Tyszowiaków". Tamte wydarzeniach odtwarzają kolejne rozdziały książki Na ramionach wiernych i Dzień wielkiej rewizji.
Szewcy przeszli do konspiracji. Szyli nadal, po kryjomu. Wielu odpokutowało za to w areszcie. Próby wyjścia z podziemia i wskrzeszenia cechu okazywały się bezskuteczne. Co jakiś czas do Tyszowiec przyjeżdżali warszawscy dziennikarze, co jakiś czas w prasie pojawiały się artykuły „iż tyszowieckim chałupnikom pomóc trzeba". Czas butów prostych jednak mijał. Opowiadają o tym rozdziały Buty konspiracyjne i Wyrób koncesjonowany.
Marian Brandys w reportażu Królewskie miasto Tyszowce napisał, że szewcy „pieczołowicie rozwijają na stole gruby rulon o czcigodnym wyglądzie. Piękny kaligrafowany tekst z barwnymi inicjałami...". Gdzie jest ten rulon? Jakie są losy innych dokumentów z królewskimi przywilejami? Przeczytacie państwo w rozdziale Tajemnica pergaminu.
Publikacja wzbogacona jest o kilkadziesiąt zdjęć pochodzących z domowych albumów mieszkańców Tyszowiec, słowniczek szewski, oraz rozpoczynający się w II połowie XIX wieku spis majstrów i czeladników szewskich.
Zapraszam do lektury