2014-05-22
  Ludzie z Tyszowiec. Pani profesor od gimnastyki

  • Profesor Jadwiga Ośka w tym roku kończy 95 lat. Choć jubileusz będzie świętować dopiero we wrześniu jej wychowankowie od kilku tygodni ślą do niej kartki z życzeniami.


    Akcję zainicjował Henryk Kwiatkowski z Białej Podlaskiej absolwent tyszowieckiego liceum, emerytowany nauczyciel matematyki.
    - Ostatni raz widziałem panią Ośkową 70 lat temu. Pamiętam doskonale jej sylwetkę. Cicha, spokojna, serdeczna dla dziewczyn. Postanowiłem umilić pani profesor ten dostojny jubileusz. Całe zawodowe życie spędziłem na „belferce", wiem ile znaczy „Dzień dobry panie profesorze", usłyszane po latach na ulicy od przygodnie spotkanego ucznia - mówi Henryk Kwiatkowski.
    - To bardzo miłe, że tylu wychowanków pamięta o mnie. Sama z około trzydziestoma uczniami jestem w stałym kontakcie korespondencyjnym - mówi profesor Ośka, która obecnie mieszka pod Szczecinem.


    ”

    Tak profesor zapamiętali absolwenci Liceum

    Pani Jadwiga urodziła się 9 września 1919 roku w kolonii Telatyn, jako najstarsza córka Franciszka Kargola i Bronisławy z domu Dudzińskiej z Tyszowiec. Po skończeniu 6 klas szkoły powszechnej wyjechała do gimnazjum w Hrubieszowie, gdzie zdała tzw. małą maturę. Potem za namową cioci Barbary Zieńczek postanowiła być przedszkolanką. Skończyła kurs przedszkolanek i opiekunek kolonijnych w Rawie Ruskiej i latem 1939 roku po raz pierwszy wyjechała z dziećmi na kolonie do Tehlowa koło Sokala.
    - Ciocia pracowała jako przedszkolanka we Włodzimierzu Wołyńskich. Dzieci, którymi opiekowała się w przedszkolu były grzeczne, dobrze ubrane, to były dzieci kolejarzy. Ja dostałam do opieki dzieci wiejskie, biedne, bez butów, w niszczonych ubraniach, wiecznie głodne. Inaczej wyobrażałam sobie tą pracę - opowiada Jadwiga Ośka.
    Pod koniec sierpnia 1939 roku wróciła w rodzinne stronny. Wybuchła wojna. Zaczęło się inne życie, inne problemy.


    Po ślubie jak narzeczeni
    Jan Ośka jej późniejszy mąż urodził się w 1904 roku w Świerżach Górnych koło Kozienic. Gimnazjum skończył w Ursynowie koło Warszawy. Potem w 1932 r. Seminarium Nauczycielskie w Leśnej Podlaskiej. Był nauczycielem najpierw w Pawłówce, potem Telatynie, Kmiczynie, Dobużku i Łaszczowie. Jako podporucznik rezerwy brał udział w kampanii wrześniowej. W okolicy Lwowa dostał się do niewoli. Wraz z innymi jeńcami został zapakowany do bydlęcych wagonów, które wyruszyły w głąb Rosji. Wraz z dwójką kolegów postanowił wiać. Udało im jakoś wydostać z zamkniętych wagonów.
    - Razem z mężem uciekł wtedy oficer o nazwisku Man z Hrubieszowa i drugi kolega, lekarz wojskowy. W nasze strony dotarli pod koniec października - wspomina pani Jadwiga.
    Jan Ośka, jako zaprzysiężony oficer zaczął organizować konspirację w okolicy Dobużka i Łaszczowa. Przyjął pseudonim „Głóg". Potem po okrzepnięciu struktur konspiracyjnych był dowódcą drużyny w III plutonie kompanii Łaszczów „Lemiesza" sierżanta Władysława Wiśniewskiego. Pracował, jako nauczyciel i jednocześnie dorabiał w Okręgowej Spółdzielni Rolniczo-Handlowej w Łaszczowie.
    W 1940 roku Jan i Jadwiga wzięli ślub. On miał wtedy 36 lat, ona 21 lat. Ta 15 letnia różnica wieku może dziś dziwić, ale w tamtych czasach nie była czymś niezwykłym. Ślub wzięli w kościele w Rzeplinie. Cichy, wojenny.
    - Mąż miał żałobę pod ojcu, który zginął na początku wojny. Na ślubie byli świadkowie i moi rodzice. Proboszcz z Rzeplina, przyjaciel męża zaprosił nas po mszy świętej na herbatę. W domu zjedliśmy uroczysty obiad, ot tak wyglądała ta uroczystość - opowiada pani Jadwiga.
    - Choć byliśmy po ślubie żyliśmy jak narzeczeni. On miał swoje zadania, ja swoje. Byliśmy ze sobą kilka dni, potem wracałam do rodziców do Telatyna on do siebie. Chcieliśmy się przenieść do jakieś miasta, bezskutecznie. Przez jakiś czas mieszkaliśmy razem w Łaszczowie. Pracowałam w miejscowej spółdzielni - opowiada pani Jadwiga.
    Także została zaprzysiężona do pracy konspiracyjnej. Była i łączniczką i sanitariuszką, tym, kim w danym momencie trzeba było być.
    - Moją opiekunką była pani Jabłońska pseudonim „Marta". Bardzo porządna kobieta. Traktowała mnie niczym swoją córkę. Była sanitariuszką jeszcze w czasie I wojny światowej. Miała syna lekarza - wspomina pani Jadwiga.

     

    ”

     

    Profesor Jadwiga Ośka, zdjęcie z czasów okupacji 

    Nagle 4 sierpnia 1943 roku Jan został aresztowany przez żandarmów. Kiedy wieziono go przez Łaszczów postanowił uciekać. Wyskoczył z furmanki wjeżdżającej na rynek. Biegł w kierunku stawów Nadolce. Niemcy zaczęli do niego strzelać. Zabili go.
    - O śmierci męża dowiedziałam się od pana Pluty komendanta policji granatowej w Łaszczowie, a jednocześnie członka Armii Krajowej. Aby pochować męża musiałam mieć zezwolenie. Czekałam na nie cały dzień pod posterunkiem. Ludzie odwracali się od mnie. Uciekali, udawali, że mnie nie znają. Każdy się bał. Też się bałam. Mogli aresztować także i mnie - wspomina pani Jadwiga.
    Jan Ośka spoczął na cmentarzu w Rzeplinie. Na nagrobku widnieje napis: „Jan Ośka, nauczyciel, oficer rezerwy ZWZ- AK. Oddał życie za ojczyznę". Ma on także swoją tablicę w kaplicy nauczycieli na zamojskiej Rotundzie. Jego nazwisko znajduje się również na tablicy poświęconej nauczycielom zamordowanym podczas II wojny światowej, która wisi na ścianie budynku szkoły podstawowej w Łaszczowie. Niestety nazwisko przekręcono. Zamiast Ośka - widnieje Ośko. Pani Jadwiga ma nadzieję, ktoś kiedyś literówkę poprawi.

    Pół wieku w Tyszowcach
    Po wojnie pani Jadwiga postawiła na wykształcenie. Skończyła Liceum Pedagogiczne w Zamościu. Potem zaocznie dwuletnie Studium Nauczycielskie w Wolsztynie, a następnie zaocznie 3 letnie studia w Instytucie Wychowania Fizycznego w Warszawie, późniejszym AWF-ie.
    - Zjazdy mieliśmy w różnych miastach, w Płocku, Sandomierzu, Warszawie, Zakopanem - wspomina pani profesor.

     

    ”\

    Rodzinna fotografia Kargolów z czasów okupacji. Rodzice Bronisława i Franciszek, oraz siostry: Bogumiała, Jadwiga, Wiesława

     

    Pierwszą pracą była Szkoła Podstawowa w Tyszowcach. Uczyła w niej przez 3 lata, różnych przedmiotów. W 1949 roku rozpoczęła pracę w tyszowieckim gimnazjum, które rok później przekształciło się w liceum.
    - Mogłam tam pracować tam już wcześniej. Kiedy przyjechałam do Tyszowiec pracę zaproponował mi ówczesny dyrektor i współzałożyciel liceum Antoni Łukaszewski. Już po kilkunastu dniach pobytu w Tyszowcach zorientowałam się, że w gimnazjum działa organizacja. Trochę się przestraszyłam. Po wojnie powiedziałem „dość", nie chciałam już konspirować. Posłucham rady koleżanek i przyjęłam pracę w szkole podstawowej, aby nabrać doświadczenia pedagogicznego - wspomina Jadwiga Ośka.
    W 1949 roku nowy dyrektor liceum Edmund Michałkiewicz (także był oficerem w AK) zaproponował jej aby zajęła się kulejącym w szkole wychowaniem fizycznym dziewczyn. Rzeczywiście warunki były fatalne, bo nie było ani boiska ani sali gimnastycznej. Fatalne były także pobory.
    - A ja miałam na utrzymaniu jeszcze dwie młodsze studiujące siostry oraz rodziców, którzy nie mieli majątku, bo ten spalili Ukraińcy. Skromną pensję musiałam dzielić na pięć części- wspomina pani Jadwiga
    W liceum uczyła wychowania fizycznego dziewczyn, opiekowała się Szkolnym Klubem Sportowym, oraz internatem. Przeszłość AK-owska powracała, co jakiś czas. Kiedy w czasie PRL kuzyn zaprosił ją do Londynu, podczas starania się paszport bezpieka wezwała ją do sobie na przesłuchanie.
    - Wszystko o mnie wiedzieli, o mężu także - mówi pani profesor.
    W końcem 1988 roku przeszła na emeryturę. Przez 3 kolejne lata dorabiała na pół etatu, jako wychowawca Internetu. W sierpniu 1991 roku po 45 latach pracy zakończyła karierę nauczycielską. Parę lat później wyjechała z Tyszowiec do sióstr do Szczecina. Jest tam do dziś
    - Nie chciałam być w Tyszowcach. Planowałam odrobić staż i uciekać. Miałam nawet załatwioną pracę w Warszawie. Ale wsiąkłam w Tyszowce. Widziałam, że ta młodzież, która przychodzi uczyć się ze wsi jest w podobnej sytuacji, co ja. I że musi się wykształcić, bo to jedyna dla niej szansa. W Tyszowcach zostałam na 51 lat - mówi pani Jadwiga.

    © Robert Horbaczewski


    O słynnych mieszkańcach rodem z Tyszowiec przeczytasz:
    http://roberthorbaczewski.pl/aktualnosc17,5,28,ludzie-stad.html

    Więcj o historii Liceum Ogólnokształcącego w Tyszowcach w książce:



    Zamów:
    http://roberthorbaczewski.pl/ksiazka36,3,38,zamow.html