-
Ludzie powiadają, że jeśli Matka Boża płacze, zwiastuje to nieszczęście. Ostatni raz ikona Matki Bożej zapłakała na Zamojszczyźnie 75 lat temu, w cerkwi w Prehoryłem koło Kryłowa. Rok później cerkiew rozebrano. Ikona zniknęła.
Tradycja mówi, że ikona Matki Bożej trafiła do prehorylskiej cerkwi Narodzenia Bogarodzicy w 1632 roku. Taka data miała być wypisana na ikonie. Sama cerkiew najpierw należała do prawosławnych, potem do unitów, a od 1875 roku powtórnie do prawosławnych. Od początku osławiona była cudami.
- W okolicy kwitł kult dwóch obrazów. Katolicy obrządku łacińskiego modlili się przed słynącym cudami obrazem Matki Bożej Loretańskiej w kościele parafialnym w Kryłowie, wierni obrządku wschodniego mieli wsparcie w Matce Bożej Prehorylskiej - opowiada Henryk Żurawski z Janowa Lubelskiego, autor publikacji o Kryłowie i działacz Towarzystwa Przyjaciół Kryłowa i Okolic.
Prehoryłe było wioską polsko-ukraińską. Krew mieszała się tu przez wieki. Nie dziwi więc, że i katolicy przychodzili do Matki Boskiej Prehorylskiej, aby po swojemu pomodlić się o zdrowie i prosić o wstawiennictwo. Wieś słynęła wówczas na całej Chełmszczyźnie z cudownej ikony. Jej święto wierni kościoła rzymskokatolickiego obchodzili w Wielki Piątek, a prawosławni 24 czerwca.
Do cerkwi przynoszono małe dzieci, które doznawały uzdrowień. Bywało, że jeśli ktoś miał kłopoty, udawał się wówczas do Prehoryłego. Tam święcono wodę, odprawiono molebień i pomagało.
Eugenia Szczur urodzona w 1937 r. w Prehoryłem wspomina babciną opowieść, że dzięki wstawiennictwu Matki Boskiej Prehorylskiej uzdrowienia doznał jej ojciec, Aleksy Myszczuk.
- Tato urodził się w 1908 roku. Miał główkę przekrzywioną do tyłu. Babcia wzięła go na ręce i zaniosła do cerkwi. Ksiądz przy ikonie pomodlił się, pokropił wodą i po paru tygodniach ojciec ozdrowiał. Może to był cud? Babcia mówiła, że to dzięki Matce Bożej - opowiada pani Eugenia.
W Chełmie żyje były mieszkaniec Kryłowa. Także doświadczył uzdrowienia.
- Jako mały chłopiec został zaprowadzony do cerkwi przez matkę wierzącą w cudowną moc ikony. Miał problemy z wymową. Choroba ustąpiła - mówi Henryk Żurawski.
Do ikony modlono się i przed jej obliczem śpiewano pieśni. Jedną z nich zanotował w 1990 roku na łamach „Tygodnika Podlaskiego", ówczesny student KUL w Lublinie Dariusz Stankiewicz.
- Miałem nagranie tej pieśni na kasecie. Pożyczyłem ją jednemu z etnografów. Ten wyjechał do Niemiec, kaseta przepadła - boleje do dziś Dariusz Stankiewicz, który mieszka w Białymstoku.
„Zaspiwajmo Diwi czystij
Nechaj znaje ciłyj świt!
Szczo jij obraz w Pryhoriłim
Nas (win) spasaje z dawnich lit!Spasaj nas Preczysta Maty
Ne daj w grichach propadaty!
W strasznyj tiażkij czas
Ne pokydaj nas!
Z Wizantiji Obraz sławnyj
Sam Spasytel nam prysław
Szczob swoijmi czudesami
Małowirnuch ukrenlaw
W Pryhorilskim Bożim Chrami
Je wełykyj dar nebes
Chwori liudy wid Ikony
Spodobliajut'sia czudes...
Pięć tysięcy wiernych
80 lat temu od samego świtu 6 maja 1932 roku do Prehoryłego ciągnęły rzesze wiernych. Miało ich być ponad pięć tysięcy. Tego dnia celebrowano obchody jubileuszu 300-lecia ikony.
„Miejscowy proboszcz, ojciec prot. Piotr Ohicki (Ogicki), wygłosił słowo o ikonie i cudach za jej pośrednictwem zdziałanych. Następnie wraz z dziekanem hrubieszowskim, ojcem Olimpiuszem Denisiewiczem, odsłużyli akatyst Opiece Przenajświętszej Bogarodzicy. O godz. 9 jutrznię sprawował o. Eliasz Seheda. W tym czasie na zewnątrz świątyni wierni na czele z ojcem Janem Korowickim witali pielgrzymki z Dołhobyczowa, Szychowic i Ślipcza z tamtejszymi proboszczami. Liczbę pięciu tysięcy modlących się dopełniali wierni z Wołynia.
Liturgię główną służyli o. mitrat Jan Lewczuk, o. prot. Włodzimierz Artecki, o. prot. Olimpiusz Denisiewicz, o. Piotr Jurkiewicz i o. Eliasz Seheda. Kazanie wygłosił o. Piotr Jurkiewicz z eparchii wołyńskiej. Nauki O niedowiarstwie wysłuchano z ust o. Mikołaja Wołkosławskiego. Po procesji z ikoną po św. liturgii odbył się obrzęd poświęcenia wody w Bugu. Wierni szli ze śpiewem „Pried Swiatoju Twojeju Ikonoju" - pisał w styczniu 2008 roku, na łamach „Przeglądu Prawosławnego" Grzegorz Jacek Pelica.
Podczas święta rozdano wiernym przygotowane przez drukarnię synodalną ikonki „Czudotwornej" Matki Bożej Preholyskiej. Jeden z takich obrazków zachował się do dziś.
- Przed wojną obrazek wisiał w jednym z domów prawosławnych w Prehoryłem. W ramach Akcji „Wisła" rodzina ta trafiła do miejscowości Lipiany, między Gorzowem Wielkopolskim a Szczecinem. I tam w Lipianach obrazek ten do dziś wisi w domu - opowiada Henryk Żurawski.
Pojawiły się łzy
W 1937 roku, pięć lat po opisanych uroczystościach, na ikonie zauważono łzy. Osoby namaszczone olejkiem, który w niewyjaśniony sposób zaczął wypływać z ikony odzyskiwały zdrowie.
- Ikona płacze - to określenie potoczne. My teologowie mówimy, że ikona wydziela miro, bo nie wiemy, czy to łzy smutku czy radości. Kościół prawosławny nie bada objawień boskich. Pozostawiamy to ocenie wiernych, tak jak i kwestie uzdrowień - wyjaśnia Andrzej Boublej, rzecznik prasowy prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej.
O Prehoryłem zrobiło się głośno w całej Polsce. Do wsi zaczął „spiszyt narod". Liczne były przypadki uzdrowień. Niestety, nie zachowała się dokumentacja tamtych wydarzeń.
Prawosławni powiadają, że matka płacze, kiedy dzieciom dzieje się jakaś krzywda. I krzywda stała się rok później. W ramach akcji rewindykacyjno-polonizacyjnej 8 lipca 1938 roku cerkiew w Prehoryłem rozebrano.Cerkiew Prehoryłe 1938 rok
Dariusz Stankiewicz na łamach „Tygodnika Podlaskiego", na podstawie relacji świadków ówczesnych zdarzeń zanotował, że gdy robotnicy przyjechali burzyć cerkiew, w środku trwało właśnie nabożeństwo. Przed ikoną płonęła świeca. Na nic zdały się lamenty. Duchowny prosił, aby pozwolono mu wynieść święty sakrament. Ludzie ratowali, co się dało. Jeden z Polaków wyniósł ikonę Matki Bożej i rzucił pod drzewo. Inny, który także przyjechał burzyć cerkiew powiedział: może byś choć postawił jak należy.
Po zburzeniu cerkwi, obraz Matki Bożej przeniesiono w uroczystej procesji do cerkwi parafialnej w Szychowicach. Zachowało się zdjęcie wykonane przez któregoś z miejscowych fotografów - Piotra Walińskiego lub Kowalskiego. Widać na nim grupę wiernych wokół czterech ikon, na tle ruin cerkwi.
- Ta druga z prawej to właśnie osławiona ikona - mówi Henryk Żurawski.
Gdzie jest ikona?
W czasie wojny ikona była w cerkwi w Szychowicach. Podczas okupacji, w 1943 r. prawosławni z drewna pozyskanego z rozbiórki żydowskiego domu modlitwy w Kryłowie odbudowali niewielką cerkiewkę w Prehoryłem. Możliwe, że tam przenieśli cudowną ikonę.
- Nie dotarliśmy jednak do informacji o przeniesieniu jej z Szychowic do Prehoryłego. Można przypuszczać, że ocalała z wojennej zawieruchy i została zabrana podczas repatriacji na sowiecką Ukrainę, bądź też podczas Akcji „Wisła" przez ludność prawosławną na zachód bądź północ Polski - zastanawia się Henryk Żurawski.
Niektórzy twierdzą, że została wywieziona na Białostocczyznę, inni, że jednak za Bug. Towarzystwo Przyjaciół Kryłowa i Okolic prowadzi poszukiwania miejsca, w którym obecnie może się znajdować ikona.
Cerkiew w Prehoryłem stała opuszczona do 1950 roku, kiedy została rozebrana. Przypomina o niej tablica ustawiona trzy lata temu na dawnym cmentarzu grekokatolickim przez grupę międzynarodowych wolontariuszy w ramach programu „Cmentarze Pogranicza", prowadzonego przez lubelskie Towarzystwo dla Natury i Człowieka. Zachowały się też krzyże z prehorylskiej świątyni, stojące na cmentarzu obok miejsca, w którym była cerkiew. Pamięć o ikonie, która zapłakała 75 lat temu zanikła.
Robert Horbaczewski